Co skłoniło Panią do otwarcia własnej firmy, skąd taka decyzja ?
Zawsze gdzieś to było w głowie. Dookoła wszyscy mówili - nie dasz rady, idź do pracy, a fotografią możesz zająć się dodatkowo. Chciałam porządnie zająć się jednym, a nie łapać wszystkie sroki za ogon. Jestem też typem człowieka, który lubi samodzielność. Chciałam więc być szefem dla siebie. Własny biznes wiązał się poczuciem niezależności. Jednak to brak możliwości zatrudnienia na etacie był tu kluczowy.
Wcześniej Pani pracowała?
Byłam na stażu w Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim, później otrzymałam umowę zlecenie. To była super praca! Nie mogłam rozstać się z tymi ludźmi, było to dla mnie wspaniałe przeżycie. Później szukałam pracy na portalach internetowych, ale nie znalazłam czegoś odpowiedniego dla siebie. Nie chciałam pracować w handlu ani gastronomii.
Czym zajmowała się Pani na stażu?
Wykonywałam prace biurowe, to bardzo mi się podobało, bo pracowałam z ciekawymi ludźmi.
Z wykształcenia jest Pani fotografem? Czy fotografia jest Pani zainteresowaniem, pasją?
Jestem samoukiem. Fotografia to zdecydowanie moja pasja. Wcześniej studiowałam psychologię, jednak z powodów osobistych musiałam ją przerwać.
Skąd taka decyzja, żeby studiować psychologię?
Zawsze potrafiłam słuchać innych, interesowało mnie jak funkcjonuje umysł. W obecnej pracy bardzo mi to pomaga, bo pracuję z ludźmi. Czas szkoły średniej to taki inkubator, z którego trzeba wyjść i być samodzielnym. Okres po liceum to czas trudnych wyborów. Próbowałam dostać się na studia na kierunek arteterapia, jednak finalnie ich nie rozpoczęłam.
Jest Pani osobą kreatywną, sam fakt chęci podjęcia studiów z arteterapii już o tym świadczy. Psychologia też ma ogromne znaczenie, bo pracuje Pani z klientami. Wracając do fotografii, jak Pani się tego wszystkiego nauczyła? Jakieś tutoriale z You Tube? Zabawa z aparatem?
Nie - żadnych szkoleń, tutoriali. W dużej mierze byłam samoukiem. Metodą prób i błędów nauczyłam się fotografii i jej efektów. To była zabawa, ale przekształciła się w pasję. Chciałam robić coś więcej, zaczęłam tworzyć portfolio, werbować modeli do fotografowania. I tak to się rozkręciło.
A jak było z dotacją na otrzymanie działalności? Trzeba mieć odpowiednią ilość punktów, aby środki zostały przyznane. Wystarczyło portfolio?
Miałam dodatkowo praktyki u znajomej fotografki. Branża fotograficzna jest specyficzna, a że to jest artyzm –nie ma tu miejsca dla dwóch osób. W tej branży trzeba być artystą, trzeba być kreatywnym i nie da się kopiować innych. Trzeba się czymś wyróżniać na rynku.
Pani Weroniko, proszę w takim razie powiedzieć, czym Pani warsztat się wyróżnia, co czyni go wyjątkowym?
Wykonuję sesje lifestyle – fotografie mają wyglądać tak, jakby były zdjęciami z prawdziwego życia. Są to zdjęcia w plenerze, w domu, jednak najczęściej reportaże ślubne. Plenery to wypełniacz czasu w sezonie, odskocznia. Zdecydowanie bardziej kieruje się ku ślubom.
Rozumiem, że Pani fotografia ma charakter reportaży? Zdjęcia tu i teraz, bez pozowania?
Tak, dokładnie - to jest reportaż. Na weselu nie ma nic pozowanego. Nie wykonuję ujęć, na których osoby poustawiane są w idealne kompozycje i patrzą w obiektyw z mniej lub bardziej sztucznym uśmiechem. W czasie sesji lifestyle chcę uchwycić naturalność – rodzinę, relacje, emocje.
Wykonuje Pani również inne sesje, np. dziecięce?
Modne są zdjęcia dziecięce, tzw. kokony, ale mnie to osobiście nie przekonuje. Nie robię takich zdjęć. Nie lubię zdjęć pozowanych, lubię fotografię naturalną. Sesje rodzinne w domu wykonuję jak najbardziej, jednak w naturalnych, codziennych sytuacjach. Stawiam na spontaniczność, prostotę i brak sztuczności.
Jak wygląda współpraca z fotografowanymi? Sesje poprzedzone są rozmową, instrukcją?
Wiadomo, jeśli przychodzi klient, który wcześniej nie miał styczności z fotografią life-style, to podpowiadam, jak ułożyć rękę lub nogę, ale raczej staram się uchwycić naturalność – idziemy na spacer, rozmawiamy, śmiejemy się, opowiadamy dowcipy, historie z życia, rozmawiamy o kotach i psach, dosłownie o wszystkim. Staram się rozluźnić atmosferę, bo ludzie przychodzą zazwyczaj spięci.
Sesje biznesowe również można u Pani zamówić?
Jeśli znajdzie się klient to oczywiście! Sesje w naturalnych środowiskach pracy, nic studyjnego, ustawianego. Takie sesje są naprawdę ciekawe. Zdjęcia studyjne, ustawiane – chyba przechodzą już do lamusa.
Nie lubi Pani, kiedy ktoś coś narzuca, do tego posiada Pani indywidualne spojrzenie na fotografię. Czy w takim razie będzie Pani chciała zatrudnić pracownika?
Chcę odpowiadać sama za siebie. Nie planuję zatrudnienia pracowników, bo chcę być szefem dla siebie, nie chcę stresować się pracownikami. Moja branża jest taka, że klient płaci za moją wizję, za moje doświadczenie, moje spojrzenie, moją perspektywę. Pracownik może nie sprostać oczekiwaniom moich klientów, ponieważ każdy ma inne spojrzenie na fotografię.
Musiałaby Pani spotkać osobę podobna do siebie i wtedy ewentualnie podjąć decyzję o zatrudnieniu?
Klienci podpisując umowę dopytują, czy na pewno ja będę robić zdjęcia, a ja odpowiadam, że jeśli mnie czołg nie rozjedzie to na pewno będę. Dziś ciężko powiedzieć, czy zdecydowałabym się na taką współpracę.
Na jakie trudności napotkała Pani prowadząc działalność gospodarczą? Jak Pani przetrwała pandemię, a teraz inflację?
Pandemia to nic, inflacja jest dla mojej branży zdecydowanie gorsza. To co się obecnie dzieje, jest o wiele trudniejsze. W czasie, kiedy wszystko drożeje, ludzie nie są skorzy do korzystania z usług prestiżowych takich jak fotografia profesjonalna. Na pierwszym miejscu stawiają podstawowe potrzeby. Zbliżający się rok na pewno nie będzie łatwy, co nie oznacza, że się poddam.
Trudnością przed rozpoczęciem działalności była pierwsza odmowa otrzymania dotacji. Starałam się o nią dwa razy, w 2019 roku, następnie w 2020. W lutym 2020 roku podpisywałam umowę o dotację. 2 marca rozpoczęłam działalność, a już 12 ogłoszono pandemię. 10 dni normalnie funkcjonowałam, później było bardzo źle. Zdarzało się, że kiedy skończyły się oszczędności musiałam pożyczyć pieniądze, by opłacić składki. Bliskie osoby motywowały i wspierały mnie.
Później mogłam już korzystać z tarczy antykryzysowej, postojowego, i to mnie uratowało. W tym czasie było ciężko ze zleceniami, wesela były, ale zdecydowanie mniej. Odpowiednio rozplanowałam pieniądze z tarczy, by prowadzić działalność w tym trudnym czasie. Później stwierdziłam, że rok wytrwałam, to spróbuje i kolejny. Jak się wkrótce okazało następne lata przyniosły poprawę sytuacji.
Co przekazałaby Pani przyszłym przedsiębiorcom?
Przede wszystkim, że warto i trzeba walczyć o swoje. Nie poddawać się i wierzyć w siebie. Iść do przodu i działać bez względu na niekorzystne okoliczności.
Dziękuję za rozmowę i powodzenia!
Weronikę i jej twórczość odnajdziecie w social mediach:
Własny biznes to marzenie wielu osób, jednak nie każdy dysponuje kapitałem, aby założyć firmę. Możliwość otrzymania dotacji na podjęcie działalności gospodarczej niewątpliwie ułatwia start w przedsiębiorczość, poszukiwanie własnej ścieżki zawodowej i podjęcie decyzji o założeniu własnej firmy.
Nieprzeciętna Weronika udowodniła, że sukces to bycie sobą, to umiejętność podejmowania decyzji, które są zgodne z wyznawanymi wartościami. Mamy nadzieję, że historie naszych bohaterów będą inspiracją dla przyszłych przedsiębiorców i zachętą, by sięgać po dotacje i odważnie wkraczać na rynek.
Nieprzeciętna Weronika udowodniła, że sukces to bycie sobą, to umiejętność podejmowania decyzji, które są zgodne z wyznawanymi wartościami. Mamy nadzieję, że historie naszych bohaterów będą inspiracją dla przyszłych przedsiębiorców i zachętą, by sięgać po dotacje i odważnie wkraczać na rynek.
Twoje marzenie również może się spełnić – sięgnij po dotację z urzędu pracy!