Aktualności

Nieprzeciętni przedsiębiorcy – poznajcie DJ-a Seniora Bogdana Szymiczka!

Nasz Nieprzeciętny Przedsiębiorca - Pan Bogdan Szymiczek, podzielił się z nami swoimi doświadczeniami, które nie tylko pozwoliły mu osiągnąć sukces, ale także inspirują innych do stawiania na swoje marzenia, niezależnie od trudności, jakie napotykają.

W wywiadzie zdradzi, jak udaje mu się realizować swoje cele i jednocześnie motywować innych do podejmowania odważnych kroków, nawet w obliczu niepewności. Co sprawia, że nie boi się podejmować ryzyka i jakie lekcje wyniósł z lat pełnych wyzwań?

Panie Bogdanie, zacznijmy naszą rozmowę. Zanim zajął się pan muzyką, nie było to częścią Pańskiego życia. Co spowodowało, że muzyka stała się tak ważna?

Muzyka to moja pasja od lat 80-tych. Zaczęło się od radiowęzła w 1985 roku w Gliwicach w Technikum Kolejowym, tam poznałem moją żonę. Tam też przez 5 lat prowadziłem dyskoteki i radiowęzeł. Zawsze miałem kontakt z muzyką, w domu, w pracy – zawsze grała w tle. Z czasem stała się moją pasją. Po latach postanowiłem, że chcę spełnić marzenia i zacząć realizować tę pasję na poważnie. Jak to mówią „Muzyka siedem boleści odbiera”.

Zanim podjął Pan decyzję o otwarciu działalności gospodarczej, pracował Pan na kopalni, prawda?

Tak, zaraz po wojsku trafiłem na kopalnię, gdzie pracowałem 9 lat. Z powodu problemów zdrowotnych, musiałem jednak zakończyć to zatrudnienie. Wtedy z bratem postanowiliśmy otworzyć własny biznes – zakład przetwórstwa mięsnego. Przez 27 lat prowadzenia działalności czułem się spełniony. Z biegiem czasu, szczególnie w okolicach 2010 roku, zaczęło mi się poprawiać finansowo, ale niestety zdrowie brata pogorszyło się, a ja nie miałem już czasu na zwykłe życie. To był czas, kiedy stwierdziliśmy, że musimy zakończyć ten etap.

A jak wyglądała sytuacja, kiedy zamknął Pan firmę? Był Pan wtedy jeszcze w wieku, w którym musiał  kontynuować pracę?

Miałem 53 lata, więc byłem za młody, żeby poddać się i żyć z renty. Wiedziałem, że muszę działać dalej. Nie chciałem rezygnować z dalszej kariery zawodowej. Wiedziałem, że mogę spróbować czegoś nowego, zwłaszcza że nie chciałem zrezygnować z pracy zawodowej z powodów zdrowotnych. Wiedziałem, że musi to być coś, co pozwoli mi na dalszy rozwój, a jednocześnie nie odbierze mi chęci do życia.

Decyzja o otwarciu działalności związanej z muzyką była trudna?

To była trudna decyzja, zwłaszcza, że wcześniej nie miałem doświadczenia w tej branży. Jednak wsparcie rodziny i znajomych pomogło mi zyskać pewność siebie. Zaczynałem od grania na sprzęcie domowym, a potem starałem się rozwijać, ucząc się samodzielnie. Zawsze wiedziałem, że muszę podchodzić do każdej imprezy z pełnym zaangażowaniem i pasją, a to przekładało się na pozytywne reakcje gości.

Jak dowiedział się Pan o dotacji z Powiatowego Urzędu Pracy w Wodzisławiu Śląskim?

Po zamknięciu warsztatu, byłem na zasiłku, więc miałem czas, aby poczytać o różnych możliwościach. Zorientowałem się, że mogę uzyskać wsparcie na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Wiedziałem, że to jest moja szansa na realizację marzeń.

Jak wyglądał proces ubiegania się o dotację?

Starałem się zdobyć jak najwięcej informacji. Miałem opinie i referencje od osób, które były na moich imprezach. Udowodniłem, że to, co robię, ma wartość i że ludzie się dobrze bawią. Pozytywne rekomendacje były kluczowe, by komisja uznała, że warto mi przyznać dotację.

Co dzięki dotacji udało się Panu kupić?

Najważniejsze rzeczy to sprzęt muzyczny, który pozwolił mi naprawdę profesjonalnie podchodzić do każdej imprezy. Głośniki, mikrofony i oświetlenie – to były rzeczy, które zdecydowanie pomogły mi w rozwoju działalności. Do dziś te inwestycje są na czasie i spełniają swoje zadanie.

Jakie były największe wyzwania, z którymi musiał się pan zmierzyć na początku?

Początki były trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o zdobycie doświadczenia w pracy na takich imprezach jak wesela czy urodziny. Na początku trzeba było nauczyć się, jak zarządzać energią tłumu, jak zadbać o dobrą zabawę gości, a przede wszystkim – jak nie dać się stresowi. Wyzwania to także poznawanie oczekiwań różnych ludzi, bo każdy ma inne potrzeby, jeśli chodzi o atmosferę na imprezie.

A co można uznać za sukcesy w Pana działalności?

Sukcesem jest dla mnie to, że nie podchodzę do żadnej imprezy rutynowo. Staram się, aby każda była wyjątkowa dla klientów. Cieszę się, że jestem w stanie zapewnić im niezapomnianą zabawę. Oczywiście, na początku, nie było łatwo, ale teraz, po kilku latach, mogę powiedzieć, że moja praca daje mi satysfakcję i spełnia moje oczekiwania. Lubię to, co robię, i mam nadzieję, że będę mógł dalej realizować tę pasję przez kolejne lata.

Panie Bogdanie, Pan zaczął prowadzić swoją działalność w 2019 roku, tuż przed pandemią. Jak wyglądała sytuacja, gdy wybuchła pandemia? Jak udało się Panu przetrwać ten trudny czas?

Tak, moja działalność ruszyła w 2019 roku. Niestety, zaraz po rozpoczęciu działalności przyszła pandemia, co oczywiście wstrzymało wszystkie imprezy. Ale na szczęście były dostępne dotacje dla przedsiębiorców, które pomogły mi przetrwać ten trudny czas. Chociaż imprezy były wstrzymane, udało mi się utrzymać działalność, a potem, gdy sytuacja się poprawiła, wróciłem z powrotem na rynek.

Kiedy pandemia się zakończyła i mogliście wrócić do organizowania imprez, jak wyglądał Pana powrót do działalności? Czy był duży popyt na usługi muzyczne?

Po pandemii, kiedy wreszcie odwołano wszystkie ograniczenia, w 2021 roku wszystko ruszyło pełną parą. W zasadzie to był dla mnie najlepszy okres działalności. To było lato, kiedy po półrocznym zastoju wszyscy zaczęli organizować imprezy, a wesela były planowane na dużo wcześniej. Popyt na moje usługi był ogromny, ponieważ wszyscy chcieli się bawić po długiej przerwie. Miałem mnóstwo zleceń, więc mogę powiedzieć, że to był najlepszy sezon w mojej działalności.

Wspomniał Pan, że grał Pan na weselach nawet w bardzo odległych miejscach, takich jak Wrocław czy Chełm. Jak to się stało, że Pana usługi dotarły aż tak daleko?

Oczywiście! To dzięki reklamie na Facebooku. Przez 3 lata inwestowałem w reklamy, szczególnie na grupach weselnych. Zaczęło to działać, bo klienci z różnych zakątków Polski zaczęli się do mnie zgłaszać. Z jednego wesela w Chełmie, które grałem, powstały kolejne dwa. I tak to się rozkręciło. Zauważyłem, że dzięki reklamie i zadowoleniu klientów, zlecenia zaczęły się pojawiać także w miejscach, o których wcześniej nie myślałem, jak Wrocław, Cieszyn czy Kończyce.

Z tego, co mówił Pan wcześniej, wynika, że nie tylko młodsze osoby, ale także starsze pary korzystają z Pana usług. Jak Pan łączy różne pokolenia podczas imprez?

To prawda, na weselach mam gości w różnym wieku, i to właśnie jest dla mnie wyzwaniem. Muszę tak dobrać muzykę, żeby każdemu odpowiadała. Starsze osoby często lubią klasyki, muzykę z lat 60-70, a młodsze wolą coś nowszego, jak pop czy dance. U mnie na weselach często zdarza się, że gram i dla młodszych, i dla starszych. Trzeba po prostu znaleźć złoty środek i zadowolić każdego. To bardzo ważne, by goście czuli się dobrze, a to wymaga od nas elastyczności i doświadczenia.

Widać, że Pan naprawdę angażuje się w swoją pracę i stara się, by każdy klient był zadowolony. Widziałam, że czasami przebiera się Pan za Minionka. Co to za pomysł?

Czasami, szczególnie na imprezach z dziećmi, moja żona przebiera się za Minionka. Jest to forma zabawy, która angażuje dzieci, a rodzice to doceniają. To dla mnie świetna okazja, by jeszcze bardziej umilić czas najmłodszym uczestnikom imprezy, bo często to oni są najbardziej wymagającą grupą. Dla mnie to też frajda, bo widzę radość na twarzach dzieci.

Panie Bogdanie, ma Pan 60 lat. Jaką radę dałby Pan innym seniorom, którzy chcą rozpocząć działalność lub zająć się nowym hobby?

Najważniejsza rada to nie bać się podejmować wyzwań. Nie należy patrzeć na wiek, tylko na to, co naprawdę chce się robić. Jeżeli ktoś ma pasję, to warto ją realizować. Nawet jeśli zaczynamy w późniejszym wieku, to nie oznacza, że nie możemy odnieść sukcesu. Ważne jest, by nie myśleć tylko o pieniądzach, ale o tym, co sprawia nam radość. Jeśli ktoś podejmuje nowe wyzwanie w wieku 60 lat, to już wygrał. Ważne jest, żeby nie poddawać się i nie traktować wieku jako przeszkody, bo życie to ciągła droga do spełniania marzeń.

Co by Pan poradził osobom, które mają tendencję do narzekania? Jakie podejście do życia może być najlepsze w późniejszym wieku?

Trzeba przede wszystkim zmienić sposób myślenia. Pozytywne nastawienie to klucz do sukcesu. Oczywiście, każdy ma gorsze dni, ale ważne jest, by nie dać się przytłoczyć negatywnym myślom. Życie jest za krótkie, by się martwić i narzekać. Trzeba cieszyć się tym, co mamy, i korzystać z każdej chwili. Generalnie, jest pewna tendencja do narzekania, ale warto się od tego odciąć i skupić na pozytywach. Realizowanie swoich pasji i marzeń w późniejszym wieku daje ogromną satysfakcję.

Jakie ma Pan plany na przyszłość? Chciałby Pan kontynuować swoją działalność?

Na pewno! Dopóki zdrowie mi pozwali, będę grał. Jeśli będę w stanie nosić sprzęt, nie mam zamiaru się zatrzymać. Cieszę się, że mogę robić to, co lubię, i jeśli tylko będzie to możliwe, to będę kontynuował swoją pracę. Wiek nie jest przeszkodą, jeśli mamy pasję, która daje nam radość. Dlatego nie zamierzam się poddawać i mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będę mógł występować na imprezach.​​​​

Jak udaje się Panu łączyć życie zawodowe z osobistym? Czy bycie DJ-em wpłynęło na Pana codzienność? Co się zmieniło?

Cała rodzina mnie wspierała, żona, córka, wnuki… Tak, było ciężko, bo to weekendy, więc wypadło trochę tych chwil z rodziną, ale wszyscy byli bardzo wyrozumiali. Żona zawsze mi pomagała, nawet w drobnych rzeczach, jak ciuchy na imprezę, zawsze miała je wyprasowane. Pomagała w reklamie, a teraz to już tak spokojniej, czasem po imprezie pytamy, jak było, wspominamy. Choć jak to bywa, każdy ma swoje życie, trudno, by ktoś codziennie pytał, jak poszło. No ale to było fajne, bo  dawało poczucie wsparcia.

Jak reagowali bliscy znajomi, kiedy dowiedzieli się, że pan został DJ-em? Jak to było na początku, jak postrzegali Pana nową rolę?

Reakcje były różne. Na początku, może przez pierwsze dwa lata nie miałem wielu zleceń od najbliższych. Ludzie mnie znali, więc patrzyli z dystansem: "O! Tyn masorz, co on tam bydzie groł?". Ale potem, jak już zacząłem grać na weselach, imprezach, znajomi zaczęli to doceniać. Z czasem zaczęli mnie polecać, i to było fajne. Miałem wsparcie, zwłaszcza od tych, którzy wcześniej mnie nie znali w tej roli. Później to się zmieniło – coraz więcej ludzi zaczęło się dowiadywać o moich występach, mówiono, że fajnie grałem, to dawało mi motywację do dalszej pracy.

Zainspirował Pan kogoś do działania, zmotywował innych do realizacji marzeń?

Tak, zdarzało się, że młodsze osoby przychodziły do mnie z pytaniem, jak zacząć, co zrobić, by zacząć grać. Jednym z takich przykładów jest chłopak, który miał 13 lat, a potem młodszy, który miał 18. Pytali, jak to wszystko wygląda, co zrobić, jak zacząć. Zawsze chętnie im pomagałem, pokazywałem, jak to działa, żeby wiedzieli, jak się przygotować. Czasem ktoś pyta o kurs DJ-a. To jest fajne, bo widać, że mimo mojego wieku, mogę być dla nich inspiracją. Mówię zawsze: „Szkoła jest najważniejsza, ale jeśli masz pasję, to działaj”. To, że robisz coś, co cię pasjonuje, jest najważniejsze.

Wróćmy jeszcze do Pana planów na przyszłość. Jakie są Pana dalsze zamierzenia w tej roli?

Plany zależą od zleceń, które będą, ale chcę dalej grać. Mam 60 lat, ale jak się da, to będę dalej grał. Zauważam, że ludzie się do mnie garną, i to daje dużą motywację. Grałem na wielu imprezach, zawsze była dobra zabawa. Po prostu to lubię, sprawia mi to radość, a kiedy ludzie doceniają twoją pracę, to czujesz, że to ma sens.

Jakie przesłanie chciałby Pan przekazać osobom, które obawiają się, że wiek może stanowić przeszkodę w realizacji marzeń?

Moje przesłanie jest proste: Nigdy nie jest za późno. Jeśli masz pasję, działaj. Wiekiem się nie przejmuj, liczy się to, co w sercu i w głowie. Ja sam zacząłem późno, ale gdybym nie spróbował, to nie byłbym tutaj. Ważne, żeby się nie poddawać, nie marudzić. I nie chodzi o pieniądze, a o to, żeby robić coś, co daje radość. A jak Jesteś uśmiechnięty, to życie jest lepsze!

Na przykładzie DJ Seniora możemy zobaczyć, jak pasja i determinacja prowadzą do sukcesów. To historia o odwadze, by podążać za swoimi marzeniami i wyjść poza strefę komfortu. DJ Senior udowadnia, że nigdy nie jest za późno, by zmienić kierunek swojego życia i łączyć pasję z biznesem. 

Bez względu na to, w jakim punkcie jesteś teraz – inspiracja do działania jest w Twoich rękach. Wykorzystaj ją, bo świat należy do tych, którzy nie boją się wyzwań!

Nie czekaj na idealny moment. Chwytaj ten, który masz, i spraw, by stał się idealny.

Własny biznes to marzenie wielu osób, jednak nie każdy dysponuje kapitałem, aby założyć firmę. Możliwość otrzymania dotacji na podjęcie działalności gospodarczej niewątpliwie ułatwia start w przedsiębiorczość, poszukiwanie własnej ścieżki zawodowej i podjęcie decyzji o założeniu własnej firmy.

Twoje marzenie również może się spełnić – sięgnij po dotację z urzędu pracy!

 

Bądź na bieżąco i obserwuj nasze social media:


Obraz 

 

Informacje o publikacji dokumentu